Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gramynawynos.pl 6 grudnia 2011, 18:43

autor: Adrian Werner

Testujemy Orcs Must Die! na notebooku ASUS G74SX

Przetestowaliśmy grę Orcs Must Die! na mocniejszym z naszych notebooków, czyli na ASUS'ie G74SX.

Ostatich kilka lat to okres dynamicznego rozwoju gier typu tower defense. Na rynku dostępnych są dziesiątki produkcji tego gatunku i coraz trudniej się jest im wyróżnić w tłumie. Jednym z chlubnych wyjątków od tej reguły jest Orcs Must Die! Śmierć orkom. Sprawdziliśmy jak tytuł ten radzi sobie na mocniejszym z naszych notebooków.

Orcs Must Die! urzymane jest w kreskówkowych i mocno humorystycznych klimatach. Akcja gry osadzona została w typowej krainie fantasy, trapionej najazdami orków. Gracze wcielają się w młodego maga bojowego o wyjątkowo skromnych umiejętnościach i jeszcze mniejszym doświadczeniu. Niestety, pech chciał, że w momencie kolejnego szturmu zielonoskórych jest on jedynym władającym magia wojownikiem w zamku, więc to na jego barki spada obowiązek odparcia ataku.

Naszym celem na każdej mapie jest to samo, co w każdym tower defense, czyli zgładzanie kolejnych fal wrogów. W przeciwieństwie do typowych gier tego typu sterowanie w Orcs Must Die! zaczerpnięto z trzecioosbowej strzelanki. Zamiast wydawać jedynie rozkazy przejmujemy bezpośrednia kontrolę nad Magiem. Wyposażony on został w magiczną kuszę, strzelającą różnymi rodzajami pocisków. Dodatkowo możemy też wznosić struktury defensywne, które stawiamy zarówno na ziemi, jak i na ścianach. Wśród nich znajdziemy pułapki ze strzałami, wyskakujące kolce, czy spowalniające chód bagna. Na części map pojawiają się też dodatkowe ułatwienia, takie jak sojuszniczy żołnierze, kotły z wrzącą smołą czy żyrandole, które możemy zrzucić wrogom na głowy.

Zarówno elementy tower defense, jak i zręcznościowe nie oferują samotnie zbytniej głębi, ale wzięte razem tworzą niezwykle miodną mieszankę, która potrafi wciągnąć na długie godziny. Dodatkową atrakcją jest urocza kreskówkowa grafika utrzymana w humorystycznym stylu. Wszystko to w sumie składa się na doskonałą grę będącą jednym z najlepszych przedstawicieli tego gatunku.

 WYMAGANIA SPRZĘTOWE

    Procesor: 2 GHz Dual Core
    Pamięć RAM:  2 GBb
    Karta grafiki: GeForce 6800 256 MB
    System operacyjny: Windows 7 64-bit

Wymagania jak widać są bardzo skromne, zwłaszcza biorąc pod uwagę to jak ładnie ta gra wygląda w akcji.

.

Ustawienia maksymalne, rozdzielczość 1366 x 768

I oferuje skromne możliwości konfiguracji grafiki. Poza rozdzielczością możemy jedynie wybrać pomiędzy niskim i wysokim poziomem detali i zaawansowaniem wygładzania krawędzi. Zacząłem od razu od opcji maksymalnych, z wygładzaniem krawędzi x8 i rozdzielczością 1366 x 768. Zgodnie z przewidywaniami notebook nie miał najmniejszych problemów z udźwignięciem gry. Silnik ani razu nie zszedł poniżej 60 klatek na sekundę, płynność była więc doskonała. Oczywiście na potrzeby testu wyłączyłem synchronizację pionową, więc prędkość często skakała do ponad 100 FPS-ów. Podczas normalnego grania warto już tę opcję włączyć.

.

Ustawienia maksymalne, rozdzielczość 1920 x 1080

Następnie spróbowałem tych samych ustawień w rozdzielczości 1920 x 1080. Był to test trochę na wyrost, dlatego, że przy tak wysokiej rozdzielczości wygładzanie krawędzi na poziomie 8x nie jest wymagane do zlikwidowania aliasingu. Wystarczy 4x, a nawet czasem 2x. Mimo to notebook poradził sobie doskonale. Przez większość czasu oglądałem grubo ponad 40 klatek na sekundę. Zdarzały się spadki poniżej tej wartości, ale nawet wtedy silnik wyświetlał co najmniej 34 FPS-y.

.

Podsumowanie

ASUS G74SX wypadł w konfrontacji z Orcs Must Die! wprost wyśmienicie. Niezależnie od wybranych ustawień i rozdzielczości notebook oferował perfekcyjną płynność rozgrywki. Grafika była ostra jak brzytwa i jednocześnie nie było mowy o jakichkolwiek widocznych spowolnieniach. Granie na tej konfiguracji było czystą przyjemnością.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej